Fin del mundo - Koniec świata - Chile i Argentyna

"To był piękny chłopiec o ciemnych włosach i jasnych oczach. Miał w sobie coś niepokojącego, czym zarażał całe swoje otoczenie.
- Marzy mi się wyjechać do Chile.
- Po co?
- Jak to po co? Będę pasł lamy i czytał im filozofię.
- Ale tak beze mnie?
- Tylko z tobą ten wyjazd ma jakikolwiek sens[...]"
frag. "Wariaty przemalowały świat na zielono."

I tak właśnie zaczęło się to całe marzenie o Chile. A może nie, może jeszcze wcześniej, gdy Stachura opisywał swoją Patagonię i prawdziwy cel każdej wyprawy: "Przed wszystkimi podróżami: w Bieszczady, na Jukatan, do Patagonii, dookoła świata[...] dokądkolwiek, przed wszystkimi tymi podróżami – jest jedna prawdziwa podróż i absolutna: w głąb siebie."
Tak, bardzo prawdopodobne, że to zaczęło się właśnie tutaj, a może nie, a może jeszcze wcześniej, gdy obejrzałam "Dzienniki motocyklowe" i zatęskniłam szaleńczo do tej nieokiełznanej przestrzeni.

Jakikolwiek nie byłby początek tej historii, opowiada ona przecież o końcu, końcu świata, tak więc po wielu latach, myślenia i mówienia o Patagonii, spakowaliśmy plecaki i ruszyliśmy w naszą miesięczną wędrówkę po Ameryce Południowej.
Mogłabym dużo o niej napisać, bo każdy dzień był nową przygodą, ludzie, emocje i szalone zderzenie dwóch kultur, jednakże chciałabym opowiedzieć tylko trzy dobre historie i podarować przestrzeń, której nawet mój aparat nie był w stanie objąć!

Fin del mundo - Ziemia Ognista - przylądek Horn

Zacznijmy od końca, bo przecież na początku była droga, a potem pojawił się człowiek i wymyślił, że trzeba ją pokonać. By poznać Ziemię Ognistą, musimy cofnąć się odrobinę w czasie i wyobrazić sobie lud koczowniczy, nazwijmy ich... np. Selk'nam i nadajmy indiański wygląd. Selk'nam żyli sobie w odciętym od świata archipelagu wysp nazwanym później Terra del Fuego czyli Ziemia Ognista. Wytworzyli przepiękne opowieści o powstaniu świata, zjawisk takich jak wiatry czy sztormy i niespotykane rytuały przejścia. Na ich nieszczęście ich ziemię odkrył Magellan, a potem biali ludzie dokonali prawdziwego ludobójstwa w wyniku, którego plemię zniknęło z kuli ziemskiej... jednak, przetrwały ich wierzenia i wyobraźnia, która rozpala moją!

Ale wróćmy do drogi. Poprzez obie Ameryki wiedzie droga zwana Panamerykańską łącząca Alaskę z Ushuaią i to właśnie Ushuaia stała się celem naszej wędrówki...

Ushuaia - tam gdzie pingwiny i wieloryby...


c.d.n.