Etna

To jednak jest góra, chociaż ma w sobie buzującą magmę. Tu jest spokojnie i cicho teraz, ale jutro, za tydzień czy miesiąc lawa może wystrzelić niszcząc pół wsi, pół miasta, wyspę.

Chciałam przenieść się w jakiś inny wymiar czasoprzestrzeni. Wyrzucić na orbitę moje wątpliwości, spotkać z samą sobą będąc w gronie ukochanych towarzyszy i zaczać nowy, niestraszny rok. Nie było to może jakieś wielkie osiągnięcie, bo droga była rzetelnie wytyczona, chociaż pobiłam swoje wysokościowe rekordy i czasowe też (jestem najstarsza w swoim dotychczasowym życiu :). A jednak każde urodziny ma się raz. I to był mój raz. I było pięknie.

Gdy zanurzasz się w chmurę robi się ciemno i zimno, a droga przed tobą zwyczajnie znika, a potem nagle wychodzi słońce ukazując nieziemskie widoki. Zasypane kratery czy dzikie pieszczoty promieni z chmurami. Idziesz wciąż naprzód, chociaż oddycha się zdecydowanie ciężej. Tak jakby powietrze zamarzało w płucach, kłując przy każdym wdechu setkami igiełek. Szara bariera chmur odgradza cię od lata na dole, przyjaznych miasteczek i nieznanych ludzi. Tu jest zdecydowanie zima i trudno uwierzyć, że gdzieś blisko może być inaczej. Czasem z bieli wystają ciemniejsze zarysy nieznanych kształtów, czasem nad głową zawiesi się błękitne niebo i słońce, pojawia się szeroka perspektywa i wąska i pochyła skośno-boczna. A potem jest najpiękniejsza erupcja zachodu jaką Ktoś tam mógłby wymyślić na tą chwilę. Dziękuję, było tak pięknie, że lepszego prezentu nie sposób sobie wyobrazić. Zapraszam na ten niezwykły spektakl chmur wśród kilku najwyższych z ponad 270 kraterów Etny.